Hermie, dla której będziemy przemierzać tysiące kilometrów, jest piątym z
kolei dzieckiem filipińskiego rybaka i gospodyni domowej. Jest najmłodszą
dziewczynką w rodzinie, ale ma dwóch młodszych braci. Ciekawostką jest to, że
wszystkie dzieci w rodzinie mają imiona na literę „H”. Hermie wyjaśniła nam w
jednym z listów, że jej mama bardzo chciała, aby tak rozpoczynały się imiona jej
dzieci, gdyż imię jej męża również zaczyna się na „H”. :) W rodzinie są więc
starsi chłopcy: Hilmar (24 lata) i Halvie (21 lat), starsze od Hermie
dziewczynki: Hernalyn (18 lat) i Helen (16 lat), Hermie (12 lat) oraz dwaj
najmłodsi bracia: Hilario Jr. (10 lat) i Hil (4 lata).
![]() |
Rodzina Hermie we wrześniu 2010 r. |
Pierwszy raz Hermie wspomniała, że marzy o spotkaniu nas w grudniu 2011 roku. Od tamtej pory wiedziałam, że będziemy się starali spełnić to marzenie. W wielu listach zapewniałam ją, że rozważymy przyjazd w odpowiednim czasie i gdyby nie mój wyjazd do Zambii w marcu 2013 roku, z pewnością doszłoby do spotkania już w roku ubiegłym.
Każde dziecko, któremu pomagamy na odległość jest dla nas bardzo ważne.
Rozmawiamy o potrzebach tych dzieci, zastanawiamy się, jak każdemu z
nich najlepiej pomóc. Ich potrzeby są bardzo zróżnicowane. Feyizie z Etiopii
pomagamy wysyłając pieniądze na ubrania oraz zwierzęta gospodarskie – jej
rodzina jest bardzo odpowiedzialna i w ciągu 3 lat zakupiła 5 krów. Glennowi z
Filipin pomagaliśmy przez prawie 9 lat. Chłopiec właśnie się przeprowadził i tym
samym zakończył się jego udział w programie. Wierzymy jednak, że poradzi sobie w
życiu, gdyż chodzi obecnie do liceum i kontynuuje swoją edukację. Dziewczynkom z
Zambii kupujemy materace, koce, żywność i czasem wysyłamy upominki. Z Hermie
sytuacja od początku była inna. Problemem w jej przypadku był brak własnego
domu. Wynajmowany przez rodzinę dom jest w opłakanym stanie i każda wiadomość o
tajfunie na Filipinach sprawia, że bardzo się martwimy. Przesyłamy dodatkowe
środki na naprawy i coroczną wymianę dachu w wynajmowanym domu, ale od jakiegoś
czasu rozważamy pomoc w wybudowaniu czegoś solidniejszego. Nie wiemy do końca,
czy tego życzy sobie rodzina Hermie. W chwili obecnej mieszkają oni blisko wody,
a dla nich właśnie to jest priorytetem. Mamy nadzieję, że uda się omówić kwestię
nowego domu dla Hermie podczas pobytu na Filipinach. Z tym zamiarem jedziemy. :)
I jest szansa, by spełnił się na Filipinach "amerykański sen" :)
OdpowiedzUsuńTaki jest plan... :)
UsuńWiedziałam! Ogromnie się cieszę, że masz aż 3 bilety :))) Najważniejsze to wierzyć, że udaje się spełnić marzenia, a Ty Bernadko jesteś w ich spełnianiu mistrzynią. :)
OdpowiedzUsuńWiedzialas?? :) :) Juz Cie niczym nie zaskocze Aniu. Dziekuje za cieple slowa i za przyjazn. Mam nadzieje, ze jestes gotowa na przygode :)
Usuń