Wczoraj wysłaliśmy list do Hermie, w którym opisaliśmy,
jak przeżywamy to, że niedługo się zobaczymy. :) List ten dojdzie do niej
dopiero za jakieś 2 miesiące. Nawet dzielna 6-letnia Nadia przelała na papier
stan serca i duszy, ozdabiając swój list świetnie dobranymi naklejkami. :)
Nasze listy do Hermie :) |
90%
naszych rozmów skupia się obecnie na wyjeździe, a wszystko inne dyskutowane jest
w przerwach rozmów o Filipinach. Mamy setki pytań, które próbuje zadać w
mailach do Biura Narodowego ChildFund na Filipinach. Mam nadzieję, że nie
przestaną mi odpisywać, choć po dzisiejszym mailu, który pisałam prawie 2
godziny, a który jest najprawdopodobniej najdłuższym mailem, jaki to biuro w
swej historii otrzymało, zaczynam mieć poważne obawy. Dotychczas jednak mam
wspaniałe doświadczenia kontaktów z tym biurem – nawet zgodzono się zarezerwować
nam hotel w Manili oferujący niższe stawki dla ChildFund. Nie są to co prawda
oszczędności dla nas, jednak hotel ma wyższy standard. W Manili będziemy
mieszkać w hotelu, w którym każdy pokój ma aneks kuchenny. To akurat dobre
rozwiązanie, gdyż Nadia nie należy do dzieci lubiących nowości kulinarne.
Rozpoczęliśmy też zakupy... Po 2 dniach muszę stwierdzić, że trafnym wyborem było zarezerowanie lotu w Japan Airlines, gdyż mamy możliwość wzięcia sporej ilości bagażu. Myślę, że już nazbierałaby się mniejsza walizka towaru, a lista zakupów nadal jest bardzo długa. Dla Hermie postanowiliśmy kupić aparat cyfrowy i dużo baterii oraz kilka kart pamięci. Spróbujemy przekonać pracowników lokalnego biura, żeby czasem przemycili kartę ze zdjęciami w listach do nas. Nie wiem, czy się uda, ale zamierzam spróbować szczęścia. Poza aparatem kupimy trochę ubrań, buty, lampkę solarną i album. Kiedyś Hermie pisała, że kupi sobie w przyszłości album na nasze zdjęcia, więc już nie będzie musiała.
Rozpoczęliśmy też zakupy... Po 2 dniach muszę stwierdzić, że trafnym wyborem było zarezerowanie lotu w Japan Airlines, gdyż mamy możliwość wzięcia sporej ilości bagażu. Myślę, że już nazbierałaby się mniejsza walizka towaru, a lista zakupów nadal jest bardzo długa. Dla Hermie postanowiliśmy kupić aparat cyfrowy i dużo baterii oraz kilka kart pamięci. Spróbujemy przekonać pracowników lokalnego biura, żeby czasem przemycili kartę ze zdjęciami w listach do nas. Nie wiem, czy się uda, ale zamierzam spróbować szczęścia. Poza aparatem kupimy trochę ubrań, buty, lampkę solarną i album. Kiedyś Hermie pisała, że kupi sobie w przyszłości album na nasze zdjęcia, więc już nie będzie musiała.
Program wizyty mamy bardzo napięty. 13 nocy, 4 hotele, 3 wyspy. W podobny
sposób zaliczałam Zambię i Botswanę, więc mam doświadczenie. W chwili
obecnej mamy już rezerwację hotelu na Boracay (mini wakacje), wykupione bilety
na Filipiny, a także bilety na lot z Manili do Iloilo i z powrotem. Przy tej
rezerwacji była radosna twórczość, czyli zgadywanie, ile nadbagażu będziemy ze
sobą wieźli do Iloilo, a ile w drodze powrotnej. Założyłam, że prezenty
zostawimy, więc w drodze powrotnej opłaciłam mniejszy nadbagaż. Z logiką u mnie
nadal całkiem w porządku. :) Hotelami w Manili i Iloilo ma zająć się ChildFund,
więc pozostaje tylko rezerwacja biletów na autobus z Iloilo do Caticlan.
99 dni do wylotu, 103 dni do spotkania, o którym marzy kilka osób...
99 dni do wylotu, 103 dni do spotkania, o którym marzy kilka osób...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz